Nadmorska rekreacja?



Hejka. Jak wspominałam w ostatnim poście, niedawno wróciłam znad morza. Wybrałam się tam w trzyosobowym gronie (ja, mój brat i Darek). W planach był przede wszystkim odpoczynek od codzienności i nabranie sił na nowy rok szkolny. Nic bardziej mylnego..

Już od pierwszego dnia pobytu nogi bolały mnie tak, że nie ważne, czy szłam boso, czy nie.. I tak każdy krok sprawiał mi ból. Od dawna nie przeszłam tylu kilometrów, ile w czasie czterodniowego pobytu nad morzem. Wyjazd jednak uważam za bardzo udany. Jak wyglądał mój "wypoczynek"?

Dzień 1

W sobotę, 08.08.2015r, o godzinie 03:45 w nocy wsiedliśmy do "zielonej strzały" Darka i wyruszyliśmy w kierunku Dźwirzyna. Czas w samochodzie minął dość szybko. Cały czas śmialiśmy się, a wygłupom nie było końca. (Towarzyszyły nam piosenki Disney'a. ) Zrobiliśmy tylko jeden przystanek na parkingu leśnym, gdzie Darek postanowił poćwiczyć sobie na postawionych tam maszynach.. Więc na miejscu byliśmy dopiero około godziny 8:30. Cudem znaleźliśmy miejsce, gdzie można było zaparkować i.. jako, że musieliśmy czekać do godziny 11, żeby się zameldować, postanowiliśmy pójść na plażę. Woda była ciepła, choć uważało tak tylko 66,6% naszej trzyosobowej grupy. Zgadniecie, kto jest takim zmarzluchem? 

Niestety szybko zebrały się ciemne chmury i zaczęło delikatnie pogrzmiewać, więc zabraliśmy nasz koc i poszliśmy w stronę miasta. Szybko wybiła 11, więc zameldowaliśmy się w pokoju. Znalezienie pensjonatu nie sprawiło nam na szczęście trudności, ponieważ do Dźwirzyna co roku jeździłam z rodzicami. I teraz coś, czego osobiście bardzo nie lubię.. Co to? Rozpakowywanie się! Na szczęście wtedy przyjechał mój przyjaciel, który mieszka niedaleko i uniknęłam tej strasznej czynności. Uff..

Chłopcy dzielnie się z tym uwinęli i.. zasnęli. Wtedy ja wraz z przyjacielem i jego kolegą poszliśmy przejść się po mieście. Po powrocie do pokoju, wszyscy razem stwierdziliśmy, że przejdziemy się jeszcze raz na plażę w tym powiększonym gronie. Tym razem wszyscy już się kąpali i nikt nie narzekał! Czas szybko mijał i niestety wkrótce musiałam się pożegnać z gośćmi. Dziękuję wam za ten dzień 
W 3 wróciliśmy do pokoju i nie mając już siły na nic padliśmy jak muchy i zasnęliśmy w ułamku sekundy. 

Dzień 2

Niedziela. W związku z tym idziemy do Kościoła. Ale.. O której godzinie jest msza? Na szczęście dzień wcześniej sprawdziliśmy znak, gdzie była potrzebna nam informacja. Rano obudziliśmy się dość wcześnie, zjedliśmy śniadanie (kanapki mojej roboty) i wyruszyliśmy na plażę. Po drodze kupiliśmy jeszcze parę niezbędnych rzeczy tj. coś do picia, karty i piłkę plażową.
Woda po burzy poprzedniej nocy była jeszcze cieplejsza! Słońce idealnie ogrzewało nasze ciała, więc po posmarowaniu się olejkiem można było wyruszyć do wody. Tego dnia już od wejścia na deptak widać było.. Genialne fale 

Żal nie skorzystać, prawda? W związku z tym, że ktoś musiał pilnować rzeczy, nasz zmarzluch został na plaży, a ja ze swoim bratem wyruszyliśmy w kierunku fal. Aż żal było wracać na piasek, jednak nie chcąc zostawiać Darka dłużej samego udaliśmy się w jego kierunku. Przyszedł czas na grę w karty. Jako, że przegrałam po zaledwie kilku ruchach, postanowiłam się poopalać. Po rozgrywce Darek przekonał mnie do gry w piłkę. Myśląc, że będziemy ją odbijać, zgodziłam się. Okazało się jednak, że wiatr jest na tyle silny, że z cudem graniczyło odbicie piłki w linii prostej. Pograliśmy chwilkę w piłkę nożną na plaży i wróciliśmy na koc. Mniej więcej o godzinie 13:20 udaliśmy się w stronę pokoju, żeby się przebrać, wziąć pieniądze i kupić na obiad kurczaka z rożna. Mmm..

Umowa była taka, że ja z bratem idziemy po obiad, a Darek sprząta pokój i przygotowuje miejsce na jego spożycie. Po długim czasie oczekiwania w kolejce i kilku historiach współoczekujących udało nam się dostać ptaka. Dumni wracamy do domu, a tam? Darek wywiązał się z umowy. I to jak! Stolik ładnie nakryty, sztućce ułożone.. No, no. Brawo!

Po obiedzie, Darek poinformował nas, że idziemy na gokarty. Znaleźliśmy najbliższą wypożyczalnię i wyruszyliśmy w drogę. Chłopaki pedałowali, a ja, jak ta księżniczka machałam do ludzi z przodu (oczywiście były zmiany). Szybko minął czas wypożyczenia sprzętu.. Wróciliśmy od razu do pokoju, ubraliśmy się stosownie i wyruszyliśmy w stronę Kościoła.. samochodem. Było daleko, nas bolały nogi, więc.. Usprawiedliwieni.

Po mszy znów do pokoju, chwila odpoczynku i kolacja. Niestety przez przeciwności losu nie zdążyliśmy na zachód słońca, czym byłam bardzo zasmucona.. W końcu, czy jest coś piękniejszego? Udało mi się jednak zrobić kilka zdjęć.



Pochodziliśmy troszkę po miasteczku, a że w Dźwirzynie jak się okazało nic ciekawego nocą się nie dzieje, wróciliśmy do pensjonatu i poszliśmy spać.

Dzień 3

To już ostatni dzień, więc trzeba  w pełni go wykorzystać.
Poranek: Śniadanie, zabranie potrzebnych rzeczy i.. na plażę! Po posmarowaniu się olejkiem, ruszyliśmy do wody (tym razem wszyscy, gdyż nie wzięliśmy za dużo rzeczy). Dłuższa chwila w wodzie i chwila na piasku były dłuższe niż nam się wydawało, bo do pokoju wróciliśmy później niż zwykle. Przebraliśmy się i wyruszyliśmy na obiad.

Tego dnia wybraliśmy się do restauracji, która znajdowała się niedaleko naszego pensjonatu. Darek skusił się na karkówkę z grilla, a ja wraz z bratem wybraliśmy zwyczajne, polskie gołąbki w sosie pomidorowym. Kto wyszedł na tym lepiej? Sądząc po minie Darka.. My!

Po posiłku wróciliśmy do pokoju i zaczęliśmy grać w DiXit. Znacie tę grę? Polega głównie na wyobraźni, więc jest całkowicie w moim guście. Minęła kolejna godzinka. Mając jeszcze dużo czasu, postanowiłam porobić zdjęcia na bloga, które mogliście zobaczyć w poprzednim poście. Darek jako fotograf spisywał się jak zawsze świetnie. W końcu kto, jak nie on będzie wiedział najlepiej, jak chcę wyglądać na zdjęciach? Po skończeniu zdjęć, w drodze do pokoju wybraliśmy się na gofry z bitą śmietaną i owocami. Było przepysznie! 


Tym razem chcąc zdążyć na zachód, Darek zabrał nas na plażę już o godzinie 19. Usłyszeliśmy, że ktoś śpiewa, więc znaleźliśmy jakieś wolne miejsce (fotel jednoosobowy, na którym udało nam się zmieścić w 3). Gdy zaczął się zachód, udaliśmy się w kierunku brzegu. W końcu mogłam zrobić kilka zdjęć tego, na co mogę patrzeć godzinami. 

Wróciliśmy jeszcze na chwilkę posłuchać zespołu, który śpiewał przy plaży, a nawet z oddali śpiewaliśmy razem z wykonawcami piosenek. Pożegnaliśmy się z morzem i zmęczeni całym dniem wróciliśmy do pokoju. Zaczęliśmy się pakować i sprzątać pokój. Nastawiliśmy budzik i położyliśmy się spać.


Dzień 4 i ostatni

Budząc się przy dźwięku alarmu, zabraliśmy się do sprzątania pokoju, żeby wyglądał jak najlepiej po oddaniu kluczy. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu, oddaliśmy pokój i wyruszyliśmy w stronę Kołobrzegu. Mając niedosyt atrakcji, postanowiliśmy wejść na znajdującą się niedaleko Portu latarnię morską. Widok z góry jest nieziemski.. Podziwiając krajobraz i robiąc zdjęcia zrobiliśmy się.. głodni.

Zeszliśmy więc na dół. W planach było też udanie się do Ustronia Morskiego, który jest niedaleko, więc wybraliśmy się tam od razu. Wjeżdżając do miasteczka wstąpiliśmy do Polo, żeby kupić coś do picia. Poszliśmy na chwilkę na plażę, a zaraz potem kierowaliśmy się w stronę miejsca, gdzie moglibyśmy zjeść coś na wzór obiadu. Darek zamówił kebaba, ja z bratem zapiekankę na pół (była ogromna- 50 cm).

Kiedy zjedliśmy, chciałam znaleźć Pana malującego obrazy farbami w sprayu. Nie raz go już widziałam przy wejściu na plażę w Ustroniu. Niestety nigdzie go nie było.. Więc z kupna obrazu na urodziny moich rodziców nici.. No nic. Wróciliśmy do samochodu i wyruszyliśmy do domu.

Cały czas jechaliśmy trasą turystyczną, co skutkowało pięknymi widokami.. Kiedy zobaczyliśmy ogromne jezioro tuż przy drodze, stwierdziliśmy, że to idealne miejsce na przystanek. Po zaparkowaniu auta udaliśmy się na pomost, a tam..
Podpłynął do nas przepiękny łabędź. Udało mi się zrobić mu kilka zdjęć. Potem chłopaki zaczęli się wygłupiać i ptak sycząc odpłynął.

Po przystanku udaliśmy się prosto do domu. Darek znów wygłupiał się za kierownicą, a ja i mój brat machaliśmy do ludzi za szybą. Kiedy dotarliśmy już na miejsce, pobiegliśmy do swoich pokoi, żeby położyć się chociaż na chwilkę po męczącej podróży.





To był mój pierwszy wspólny wyjazd z Darkiem. I.. Z całą pewnością był udany!
Have a nice day! 

30 komentarze:

  1. Ale tam pięknie! Aż chciałoby się tam teraz znaleźć!
    Zazdroszczę wypoczynku. :)

    Pozdrawiam, I am Angelika - klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią wróciłabym w tamte miejsca :)
      Również Pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Ciekawy wyjazd :D Super zdjęcia! :)

    http://seethelifeofthisbetterparties.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy wyjazd, chciałabym, żeby mój też taki był, haha :)
    Zazdroszczę, piękne widoki :)
    Obserwuję, wiktoriaszymanska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super relacja z wyjazdu, dawno nie czytałam czegoś tak szczegółowego na blogach ;) fajnie, że spędzasz tak wakacje
    ;)
    http://przygody-mileny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam pisać ogólnie, a godzinę później wyszło coś takiego.. Aż ręce bolały :D

      Usuń
  5. Przeczytalam całość! :D W sumie mieszkam w Gdyni i chyba nie doceniałam tego, że mam morze pod nosem. Z Twojej relacji wygląda, że to byla super przygoda! :D Nie znam tej gry. Gofry musialy byc przepyszne. ♥ Cudowne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥
      Cudownie mieć czytelnika, który komentuje wszystkie posty, zagląda na bloga z własnej ciekawości i przede wszystkim czyta tak długie posty!
      Gorące pozdrowienia i uściski c(^-^c)

      Usuń
  6. Też byłam w tym roku nad morzem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musi tam być bardzo ładnie :) Ja jednak wolę góry :)

    http://marysiaofficialblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią, że morze jest dla tych z duszą romantyka, a góry dla twardo stąpających po ziemi. ^^

      Usuń
  8. Też byłam ostatnio w Kołobrzegu!
    Przyjemnie czyta się twoje posty :)
    pozdrawiam,
    http://wearealive111.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne zdjęcia :*
    Ja w tym roku byłam w Sarbinowie :D
    Zapraszam!

    Gabrielle->Klik!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny post i śliczne zdjęcia! Zazdroszczę wyjazdu, ja w tym roku niestety nie nad Bałtyk, ale mam nadzieję, że za rok się tam wybiorę :) Czy mogłabyś poklikać mi w linki w najnowszym poście : Mój Blog - klik! Byłabym bardzo wdzięczna! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam kiedyś nad morzem i było cudownie.
    Świetnie spędziłaś czas. Piękne zdjęcia.
    Obserwuję.

    Pozdrawiam, http://nataa-natkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Z pewnością było niesamowicie! Zazdroszczę wyjazdu, być może za rok skuszę się na taką wyprawę. Zdjęcia aż krzyczą do mnie, że warto jest tam pojechać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To chyba pierwsze zdjęcia, które wyszły jak chciałam :D

      Usuń
  13. Cudowne zdjęcia :)

    Zapraszam na nowy post, w którym opisuje czym dla mnie są trendy!
    Mogłabyś poświęcić mi kilka sekund na jeden klik w ostatnim poście? Byłabym bardzo wdzięczna :)

    KLIK

    OdpowiedzUsuń
  14. Mmm... ale smakowity ten gofr! *o*
    + fajna relacja, przecudne zdjęcia...^^
    Zapraszam na N O W Y ♥ P O S T.
    Pozdrawiam. =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj był smakowity :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam również ^^

      Usuń
  15. Szkoda, że ja w te wakacje nie byłam nad morzem :(

    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego. Jeszcze więcej takich wakacji będzie ^^

      Usuń